Archiwum listopad 2003


lis 25 2003 ....
Komentarze: 0

minelo kilka chwil... kilka dlugich chwil i ciagle jest tak samo - tak samo niedobrze jak wczoraj i przedwczoraj, i przed, przed rowniez... wlasciwie nie wiem co jest grane, a grane jest cos na pewno - nie rozumiem tych lekow rodzacych sie w kazdej minucie w mojej duszy i nie rozumiem tego pesymizmu i totalnego zobojetnienia na wszystko co jest wokol... nawet nie potrafie byc mily - chociaz bardzo tego chce i potrzebuje takim byc, to jakis glos z wnetrza usilnie wmawia mi, ze to zbedne, niedocenione i nieuchronnie prowadzi do... zaciesniania kontaktow miedzyludzkich. owszem miewalem takie zaczatki indyferentnych postaw, ale nigdy na taka skale i nigdy tak dlugo. najbardziej ciesze sie z mojego pomyslu na przeleniuchowanie 3/4 dnia... to moj cel w ostatnich dniach... przelezec, przeczekac - maksymalnie naciagnac czas w te miejsca, gdzie naciagnac mozna go. z jednej strony bardzo mi to ciazy, z drugiej bardzo mi pasuje. w sumie jest to jakis obraz mnie, ktory od zawsze w sobie staram sie skasowac i nie dopuszczam do jego rozrostu. a teraz... on rzadzi mna i zaczyna mi sie to podobac. jesli nie wyhamuje to czy mozliwa jest jakas katastrofa... moze? a moze to tylko osme wcielenie mojego matrixa i jak juz sie wykoncze - wszytko rozpocznie sie od poczatku... totalna bzdura. co trwozy mnie najbardziej? swiadomosc, ze wszystko co poukladane i zdawaloby sie na trwale osadzone na fundamentach zycia, nagle zacznie sie przewracac i zmusi mnie w rezultacie do zmian... a ja juz sie nie chce zmieniac, nawet nie wiem czy jeszcze potrafie... tzn. na pewno potrafie, ale nie wiem czy z pozytywnym zakonczeniem...
end.

....ja : :
lis 25 2003 specjalnie for Patryk..
Komentarze: 0

...mógłbym Ci powiedzieć kilka rzeczy. Że gadu-gadu to diabelski wynalazek, który potrafi skłócić ludzi, bo rozmowa pozbawiona mimiki i tonu głosu, jest zupełnie czymś innym niż rozmowa na żywo. Że czasem nie warto zdobywać tego, czego się akurat w danej chwili zapragnęło, bo w ostatecznym rachunku przynosi to smutek i ból. Że słowo „kochać” nie zawsze zawiera w sobie „być kochanym”. Że słowa „na zawsze” i „nigdy” mają znaczenie dużo bardziej płynne niż by się to mogło wydawać. I że czasem zawodzą nas ludzie nam najbliżsi, a doznana od nich krzywda rani jak nic na świecie.
Mógłbym to powiedzieć, ale po co? Wysłuchasz mnie, pokiwasz głową, ale nic poza tym. Bo tak naprawdę o tym wszystkim musisz się przekonać na własnej skórze. Człowiek uczy się na błędach, ale tylko i wyłącznie własnych. Cudze doświadczenia nie są nigdy szkołą. Przynajmniej dla mnie nie były...

K.

{chcialeś to masz ;) }

....ja : :
lis 24 2003 wstydze się siebie
Komentarze: 2

 Moje uczucia to bezdomny pies żebrający o cokolwiek! JAKI TO WSTYD!!! Wstydzę się siebie, swojej miłości, wstydzę się tego, że nikomu na mnie nie zależy, wstydzę się być... istnieć... PRZECIEŻ TYLKO ZAWADZAM! Nikt! Nikt, nie chce mnie zrozumieć, nikt nie chce pojąć co się ze mną dzieje... nikt, tylko ja... i plączę się już w tym wszystkim i duszę się, nie mogę już oddychać. Tak mi ciężko... takie ciężkie jest to powietrze... nie prosze o pomoc, tylko o nią błagam. Myśli... moje myśli... i tak się boję... zaczynynam się zapadać i nie będę już krzyczeć ani wyć i tak nikt nie przybędzie z pomocą. Sama, na zawsze sama...

....ja : :
lis 24 2003 ..
Komentarze: 1

Dzisiejszy dzień był inny. Bardzo odmienny... czy nie tego chciałam? Nie wiem, ale stosunek zła do dobra był gdzieś 3:1. Zaczynam tęsknić za monotonią, ale ze mnie szuja, nic mi nie pasuje - w główce się przewraca. Jak zwyczajnie to źle, jak inaczej to też nie dobrze - smarkula... Ilość płynących inwektyw w moim kierunku była nadzwyczaj wielka, a do tego skumulowana. Nie będę ich wymieniać, bo szkoda klawiatury, a padły z ust osób, o których nigdy nie miałam dobrego mniemania, ale jakość i ilość wprawiły mnie w stan lekkiego niedowierzania i co dzieje się rzadko - robiłam po prostu wielkie oczy. Mięczak. Do tego niedocenianie moich umiejętności lingwistycznych... ja wiem, że nigdy nie byłam alfą i omegą z niemieckiego, ale cofnięcie mnie do grupy, gdzie poznaje się czasownik modalny "mgen" oraz zapisuje się na tablicy słówko "der Vater" z objaśnieniem "tego chyba jeszcze nie mieliście" jest lekką przesadą, tym bardziej, że w grupie do której niedawno uczęszczałam, zakończyliśmy naukę końcówek przymiotników. Odległość poziomów jak z Watykanu do Krakowa. Miałam łzy w oczach gdy babka zapytała się mnie "****** jak powiesz - nie lubię pić kawy", chociaż raz chciałam aby ktoś je zobaczył... boli mnie gdy ktoś uważa, że jestem słaba... boli gdy wszystko wskazuje na to, że nic mi się nie udaje. I jutro jest jeszcze klasówka z chemii i kartkówka z histry... rozpacz... A ta jedyna miła rzecz jaka mnie dziś spotkała to wręcz cudowne zdanie wypowiedziane z ust mojej dobrej szkolnej kumpeli. "Lubię cię taką jaką jesteś"... dziękuję.
Aaa idę się pobawić z Olą i Mateuszem klockami, bo już narozwalali..a chyba mój nowy "brat" chce na kompa..bo coś tak lazi niepewnie :)
....ja : :